KĄCIK ŚLĄSKI

Wyścigi znowu będą elektryczne

Dziś kilka myśli o samochodowych rajdach i wyścigach na tle światowej i śląskiej historii auta, pomysłu na jego napęd i źródło energii. Ściganie to przecież cecha człowieka. Od czasów powstania samochodu zawsze istniały różne inicjatywy organizowania zawodów. Co prawda nie mamy raportów z wyścigów pierwszych samochodów, bo tych aut nie było wiele. Za to kolejnych sposobów napędzania kół w historii pojazdów było niemało. Warto tu przypomnieć kilka ciekawostek z historii: samochód napędzany odrzutem pary Isaaka Newtona (1663 r.), auto Stefana Faflera napędzane rękami (1685 r.), pedałowe auto Johna Beversa (XVIII w.), parowe Symingtona (1790 r.), De Dion, Bouton & Trepardoux (ok. 1880 r.), gazowy Lenoir (1863 r.), spalinowe modele François Isaac de Rivaz (1807 r.), aż wreszcie Benz ze spalinowym silnikiem czterosuwowym, no i oczywiście Ford, którego jak wiadomo samochody mogły być produkowane w dowolnym kolorze, byle tylko był on czarny... Na liście ciekawych i nowatorskich pomysłów nie brakuje i polskich rozwiązań, inż. Tadeusza Tańskiego i inż. Władysława Mrajskiego z okresu międzywojennego. 
Na początku z wyścigami był kłopot, ponieważ w związku z obawą o zdrowie i życie człowieka wynikającą z poruszania się z zawrotną prędkością wydano przepis, aby przed każdym samochodem biegł człowiek z czerwoną chorągwią. W tej sytuacji trudno było urządzać wyścigi. Niedługo jednak później wszystkie fabryki samochodów ścigały się nie tylko na niwie technologii, konstrukcji pojazdów, ale również na torze. Powstała zażarta konkurencja pomiędzy samochodami parowymi i benzynowymi. Zwolennicy obydwu rodzajów przekonywali o słuszności swoich technik i dopiero zawody sportowe i wyścigi miały zdecydować o wyższości typu napędu auta. Pierwsze takie zawody odbyły się w roku 1894. Witold Rychter w swojej książce „Dzieje samochodu” przytacza taki oto fragment artykułu opisujący pierwszy raz ­organizację ­wyścigów samochodowych, jaki ukazał się 19 grudnia 1894 roku w paryskim dzienniku „Le Petit Journal”:
„Dla pojedynczego człowieka dobry jest rower; dla dwóch – pojazd trzykołowy. Ale co mają robić pozostali członkowie rodziny? Czy mają smutnie siedzieć w domu, gdy ojciec i matka wyjeżdżają pojazdem w przepiękne okolice Paryża? Czyż nie mają również oni prawa brać udziału w przyjemnościach, jakie daje im droga, w rozkoszach, które ofiarowuje człowiekowi jazda na drogach? Mają to prawo i dlatego tylko taki pojazd zasługuje na poparcie naszego wielkiego narodu, który im to prawo zapewnia. Jest nim pojazd z napędem mechanicznym. Tylko on jest w stanie rozwiązać ten problem. „Petit Journal” podjął się poprzeć wszelkimi środkami ten nowy, rewolucyjny rodzaj ludzkiego poruszania się, to wykluczenie konia. W tym celu „Petit Journal” ogłasza współzawodnictwo, które będzie nagrodzone wysokimi nagrodami pieniężnymi. Zawody pod nazwą „Konkurs pojazdów bez koni” jest otwarty dla wehikułów wszelkich rodzajów, niezależnie od tego, czy są one napędzane gazem, benzyną, czy elektrycznością. Jazda konkursowa odbędzie się wiosną roku 1984 na trasie Paryż – Rouen. Wehikuły mają być bezpieczne, łatwe do prowadzenia, wygodne dla jadących i niezbyt drogie w użytku.”
Jak podają protokoły generalne zwycięstwo odniosły w tym wyścigu samochody benzynowe Peugeot i Panhard, choć najszybszy okazał się parowy De Dion-Bouton kierowany przez Joule'a de Dion.
Uważny czytelnik zauważył zapewne, że w tekście napisanym prawie 130 lat temu znalazła się wzmianka o samochodzie elektrycznym…
Dzisiaj około 12 rajdów organizowanych na całym świecie składa się na Rajdowe Mistrzostwa Świata. Znane wszystkim te popularne to m.in. rajdy Szwecji, Finlandii, Monte Carlo, czy Dakar. Również na Górnym Śląsku wyścigi samochodowe to temat bogaty w wydarzenia, o których pisałem już wcześniej w Kąciku.
W latach 50. ubiegłego wieku w Katowicach, organizowano zawody samochodów sportowych. Mieszkańcy oglądali na ulicach śródmieścia miasta prawdziwe wyścigi bolidów, z których wiele konstruowanych było na Śląsku. Pierwszy „katowicki” – zresztą znakomity – samochód wyścigowy zbudował przedwojenny zawodnik motocyklowy Michał Nahorski (katowicki zegarmistrz) wraz z inżynierem Adamem Małochlebem z Automobilklubu Śląskiego. Budowa SAM-a, bo tak nazwano ów bolid, odbywała się w Katowicach, a rozwiązania konstrukcyjne (dzięki pomysłowości konstruktorów) były zupełnie niecodzienne.
Do budowy wykorzystano zawieszenia fiata 1100, aluminiowy silnik lancii Michała Nachorskiego, a aluminiowe nadwozie wykonali bracia Grychtołowie. W 1953 roku srebrny SAM stanął na starcie do pierwszego wyścigu i od tego momentu datuje się seria zwycięstw oraz tytułów mistrzowskich Michała Nachorskiego. Samochód spisywał się znakomicie, zwyciężał zarówno w klasie do 1500 cm3, jak i 2000 cm3, dzielnie konkurując z niepokonanymi dotąd BMW 328. Wkrótce inni rozpoczęli produkcje SAM-ów w warsztatach Katowic. Na połączonym zebraniu Zarządu Automobilklubu Śląskiego i Zarządu Okręgu Polskiego Związku Motorowego zdecydowano o uruchomieniu serii produkcyjnej wyczynowych SAM-ów w warsztatach PZMot w Katowicach przy ulicy Pawia 6. W tym skromnym, pozbawionym profesjonalnych narzędzi i urządzeń warsztacie, przy braku hamowni udało się zbudować co najmniej 26 samochodów (w zasadzie za każdym razem były to prototypy). Wśród niecodziennych konstrukcji znalazła się również rama nadwozia wykonana z rurek duralowych, jakie zastosował, a wcześniej znalazł na lotnisku, na Muchowcu w poniemieckim hangarze członek Automobilklubu, były pilot RAF-u Konstanty Krajewski. Co ciekawe, te zastosowane w ­SAM-ach konstrukcje ram zostały wykorzystane w samochodach Formuły 1 dopiero 7 lat później. 
Zawodnicy Automobilklubu Śląskiego odnosili kilkakrotnie duże sukcesy na SAM-ach zdobywając tytuły mistrzowskie przez kolejne sezony.
Górny Śląsk to także długa tradycja w organizacji zjazdów samochodów historycznych.
W roku 1965 zorganizowany został pierwszy w Polsce Zlot Samochodów Weteranów. Tak wtedy nazwano to piękne wydarzenie, którego finał nastąpił w Katowicach na ówczesnym placu Dzierżyńskiego (dzisiaj Sejmu Śląskiego). Kolekcja pięknych zabytkowych samochodów zrobiła wrażenie, co sprawiło, że później co kilka lat organizowane były podobne zloty wywołujące zawsze romantyczne emocje. Wśród pięknej parady starych samochodów udało się zobaczyć DKW F8, BMW Dixi, stare mercedesy, kiedyś zjawiło się nawet pięknie wypolerowane, świecące swoimi chromowanymi elementami dostojne bugatti. Później pokazywały się też dekawki, P70, dwukolorowe wartburgi. Dzięki wytrwałości, determinacji pasjonatów samochodów zabytkowych można było podziwiać stare pojazdy utrzymane tak, jakby właśnie wyjechały z fabryki. Zresztą nie tylko samochody prezentowały się z klasą – również kierowcy i pasażerowie w eleganckich strojach z epoki dumnie spoglądali z wnętrza swoich aut. Zabytkowe auta nie tylko zdobiły wystawy na zlotach, ale także były bohaterami rasowych rajdów. Pierwszy Międzynarodowy Rajd Samochodów Weteranów z metą w Wiśle odbył się w kwietniu 1973 roku. Staruszki dzielnie pokonywały górskie trasy Beskidów. 
Wisła natomiast kojarzy się z jednym z najważniejszych rajdów, jakim jest Rajd Wisły, dawniej zwany Wiślańskim. Rozgrywane od ponad 60 lat zawody co roku przyciągają rzesze fanów i najlepszych kierowców w Polsce. Na liście zwycięzców Wisły znajdują się m.in. Sobiesław Zasada, Marian Bublewicz, Robert Gryczyński czy Krzysztof Hołowczyc. W tym roku to już 66. edycja rajdu. Do kompletu rajdowych wydarzeń w regionie dopisać należy rajdy o mniejszym zasięgu. To m.in. wcześniej Rajd Mikołowski, Mikołowsko-Żorski i obecnie zaliczany do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Śląska – Rajd Śląska, który w swojej części nawiązuje do dawnych zlotów weteranów organizując również zawody dla załóg pięknych samochodów historycznych sprzed lat.
Najnowsze propozycje dla kibiców samochodowych zawodów to rzecz jasna auta elektryczne. Od roku 2014 rozpoczęto organizowanie wyścigów jednomiejscowych „elektryków”. Utworzona została Formuła E, w ramach której rozegrano do dzisiaj siedem sezonów wyścigowych na trasach miejskich. 
Międzynarodowa Federacja Samochodowa FIA poinformowała, że od 2021 roku ta dyscyplina sportu otrzyma status mistrzostw świata i w tym roku rozegrano pierwszy wyścig Formuły E na prawdziwym torze w hiszpańskiej Walencji. Na potrzeby tych zawodów stworzono na potrzeby tych zawodów regulamin, który przewiduje limity zużycia energii na poszczególnych odcinkach i fazach przejazdu. Być może przepisy te spowodowały, że na mecie sklasyfikowano 9 aut spośród 24 startujących, a same zawody straciły na widowiskowości.
U nas, póki co nie ma wyścigów Formuły E, ale w tej dziedzinie mamy jednak pewne osiągnięcia. Prekursorami okazali się organizatorzy Rajdu Szombierki, wyścigów aut elektrycznych „off road”, jakie od 5 lat możemy oglądać w Bytomiu, a wcześniej w Żywcu. 
We wrześniu 2021 r., w bytomskim Parku Kachla odbył się zorganizowany w ramach Śląskiej Ligi Rajdowej RC, już po raz kolejny, wyścig samochodów rajdowych – tyle, że w skali 1:10. To prawdziwe auta elektryczne, prawie jak słynna tesla, też przecież z możliwością sterowania zdalnego. 
Co do poważnych zawodów (nie umniejszając nic modelom aut 1:10), to od niedawna organizowany jest sprint samochodów elektrycznych. Podczas ostatniego wyścigu na torze w Tychach pojawiły się elektryczne fiaty 500. Być może doczekamy się rajdowych osiągnięć aut z Fabryki Samochodów Elektrycznych w Bielsku-Białej lub wyścigowej wersji izery. 
Tymczasem swój udział w wyścigach samochodów z napędem elektrycznym ma Sieć Badawcza ŁUKASIEWICZ – Instytut Napędów i Maszyn Elektrycznych Komel. Firma może poszczycić się udziałem swojego bolidu w skórze fiata pandy i z silnikiem elektrycznym na torze wyścigowym w Friedrichshafen podczas zawodów organizowanych z okazji targów ­eMOBILITY WORLD w maju 2014 roku. Nie ważne, które miejsce zajęła załoga auta ze stajni Komel-u. Ważne, że była okazja do ścigania się z elektryczną teslą! Jak równy z równym.
Można powiedzieć, że historia samochodu, a właściwie stosowanych technik do jego napędzania niejako zatoczyła koło. Czytaliśmy przecież informację o samochodach elektrycznych w „Le Petit Journal” z 1883 roku.
Czy wkrótce rajdy i wyścigi samochodów spalinowych odejdą do lamusa, i czy Formuła E wyprze F1? Nie wiemy. Z pewnością jednak te elektryczne staną się znaczącą pozycją w motorowych sportach, podobnie jak i w codziennym życiu użytkowników pojazdów samochodowych. Oby starczyło zapału organizatorom zawodów, jak i energii w stacjach paliw, czyli w gniazdkach elektrycznych. Jednego i drugiego zapewne nie zabraknie podczas Rajdu Samochodów Elektrycznych planowanego przy okazji X Katowickich Dni Elektryki w maju przyszłego roku.

Literatura
[1]    Rychter W., Dzieje Samochodu, Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, Warszawa 1962.
[2]    Rosiak G., Dzieje Automobilklubu Śląskiego, Automobilklub Śląski, Katowice 2014.
[3]    Automobilklub Śląski, www.auto-slaski.katowice.pl

Tagi