FELIETON

Refleksje energetycznego malkontenta. Energetyka kończy się tam, gdzie zaczyna się polityka i manipulacja

„Media być może nie zawsze są skuteczne mówiąc ludziom jak mają myśleć, ale są oszałamiająco skuteczne w mówieniu swoim czytelnikom i słuchaczom, o czym mają myśleć”. 
(Bernard Cohen 1963)

Czytając, a nawet analizując doniesienia medialne na tematy związane nie tylko z elektroenergetyką czy ogólnie energetyką, niezależnie od ich technicznej formy czy metody przekazu, można dojść do przekonania, że świat i zdarzenia nie są przedstawiane Czytelnikom czy Widzom, takimi jakimi są naprawdę. Trudno oprzeć się wrażeniu, że twórcy serwisów informacyjnych służąc politykom narzucają niejako swój punkt widzenia Czytelnikom i Widzom, chcąc aby wiadomości zostały odczytane nie tylko w pożądany przez nich sposób, ale i wywołały oczekiwane reakcje.
Jednym z klasycznych przypadków potwierdzających powyższą tezę może być przekazany w połowie sierpnia bieżącego roku, przez jeden z tygodników krajowych roszczących sobie nota bene pretensje do obiektywizmu i fachowości, list Czytelnika zawierający godny chyba nagrody Nobla projekt zaoszczędzenia w skali kraju milionów ton węgla dzięki wykorzystaniu nadmiaru prądu z mikroinstalacji fotowoltaicznych. Czytelnik ten powołując się na własny przykład pisze między innymi: „Moja instalacja mikrofotowoltaiki w najbardziej słoneczne dni ma odbiór prądu tylko na poziomie połowy mocy, a wielu znajomych mówi, że w ogóle im nie odbierają. Podczas gdy pięć kilometrów dalej jest duży zakład, który dziennie pobiera więcej prądu niż całe obok 15-tysięczne miasteczko. Oczywiście prądu z węgla. Jaki problem przeinstalować lokalną sieć, aby ten nadmiar prądu z mikroinstalacji fotowoltaicznych szedł do tego zakładu zamiast wykazywać brak odbioru.”
Czytając ten tekst można z jednej strony zadumać się nad potęgą prasy, z drugiej nad reakcjami, jakie w myśl zacytowanych na wstępie niniejszego tekstu spostrzeżeń mają wywołać tego rodzaju elukubracje, nie obarczone do tego jakimś stanowiskiem czy opinią redakcji tygodnika, podobnie jakimi uzupełnianych jest wiele innych publikowanych listów Czytelników. Można domniemywać, że reakcje wobec powyższej obojętności wspomnianej redakcji, nie powinny być pozytywne w stosunku do obecnie rządzących dopuszczających do takiego marnotrawstwa drogocennego węgla. Czytelnik tygodnika powinien więc pomyśleć, że to wielka szkoda, że nie stosuje się tak prostych i oczywistych rozwiązań jak przeinstalowywanie lokalnej sieci o jakim pisze wspomniany autor listu do znanego tygodnika. 
Śledząc także inne publikacje pojawiające się na temat konieczności zmian w polskiej energetyce i ich zakresu, czy zapoznając się z wypowiedziami zarówno „uczonych mężów”, jak i „mądrych białogłów”, ale również politycznych reprezentantów wielu partii i organizacji pozarządowych obficie finansowanych ze źródeł zagranicznych, często zwących się ekspertami, można dojść do wniosku, że chyba wszystkie recepty zostały już napisane i myśli wypowiedziane. Wystarczyłoby je tylko posegregować w wielkiej księdze, przygotować teksty właściwych ustaw i już pozostałby jedynie drobiazg, jakim jest wprowadzenie ich w życie. 
I w tym momencie mit o głębokości i słuszności naszej, a właściwie narzucanej nam wiedzy może prysnąć i na placu pozostaje bezczelne, tak zwane klepisko rzeczywistości, często przywoływane przez jednego z mych przyjaciół, nieodżałowanej  pamięci Edmunda Masłyka, jednego ze znakomitych polskich elektryków praktyków, którego polski dwudziestowieczny szlak tułaczy prowadził od Kopyczyniec na Ukrainie do Gliwic, gdzie zakończył Mundek swój polski szlak tułaczy wieku XX. 
Na zakończenie wspomnieć można o dwoistym podejściu „ekspertów” z dwóch różnych obozów, zasilających informacjami odpowiednio dwie grupy dziennikarzy, do problemów zarówno energetyki jak i medycyny. Jedni wskazują, że podnoszenie celu redukcji emisji dwutlenku węgla do 55% w okresie do 2030 r. w obliczu nie tylko światowego kryzysu energetycznego, ale i coraz większej liczby dowodów na to, że ocieplenie klimatu to tylko teoria nie mająca rzetelnych podstaw, jest kompletnym absurdem. Drudzy udowadniają, że jest wprost przeciwnie. 
I podobnie jest z epidemią Covid-19. Przeciwnicy obrony przed epidemią twierdzą, że wszystkie restrykcje, jak również szczepienia nie mają sensu i służą tylko do zdyscyplinowania społeczeństw i zwiększenia zakresu władzy nad ludźmi żądnych władzy autokratów, głosząc między innymi, że umierają głównie ludzie zaszczepieni. Inni udowadniają tezy wręcz przeciwne.
Co ciekawe obie strony mają swych zwolenników i przeciwników. Jest wysoce prawdopodobne, że rację miał Czesław Niemen śpiewając: Dziwny jest ten świat!

Tagi